ULICZE W ULUCZU
Historia Ulucza ginie w pomroce dziejów. Pierwsza nazwa tej miejscowości odnotowana w dokumentach brzmi: Ulicze, co może oznaczać, że zamieszkiwali tu Słowianie wschodni z plemienia Uliczów. Początkowo zajmowali ziemie nad dolnym Dnieprem, ale w IX wieku przenieśli się na tereny między Dniestrem a Prutem. W pierwszej ćwierci X wieku tereny ich zamieszkiwania zostały włączone do Rusi Kijowskiej. Kiedy ziemie Lędzian należących do państwa Piastów zostały w XI wieku w części zajęte przez Ruś Kijowską, jakaś grupa Uliczów mogła zostać przymusowo osiedloną na zachodniej rubieży Rusi, albo gdy ich ziemie w XIII wieku zaczęli zagarniać romańscy Wołosi, sami przenieśli się na nowe tereny. Jako Słowianie lepiej znosili bowiem władztwo ruskie niż wołoskie. Ich osada była założona na prawie ruskim i obowiązywało ono tam nawet wtedy, kiedy król Kazimierz Wielki włączył Ruś Czerwoną do Królestwa Polskiego, a także za czasów Władysława Jagiełły. Teren, na jakim powstał Ulicz, był wyjątkowo korzystny dla ówczesnego sposobu gospodarowania. Nadsańska równina pozwalała na rozwinięcie upraw rolnych i hodowlę bydła. Uprawiano przede wszystkim proso w kilku odmianach.
Mieszkali w niewielkich półziemiankach, rozmieszczonych w kilku rzędach wzdłuż rzeki. Już wówczas posiadali naczynia gliniane robione na kole garncarskim. W tych naczyniach gotowali i przechowywali żywność. Wszyscy mieszkańcy osady byli ze sobą spokrewnieni i tworzyli tzw. ród. Większość spraw załatwiano podczas ogólnego zgromadzenia dorosłych mężczyzn.
Odmienni w mowie, ale nie tak bardzo, żeby i z Rusinami, i z Lędzianami nie móc się porozumieć, zostali ochrzczeni w obrządku prawosławnym i przez język liturgii staro-cerkiew- no-słowiański ulegali zruszczeniu. Oddaleni od swoich współplemieńców, coraz bardziej zatracali swoją ulicką odrębność, a coraz bardziej stawali się Rusinami. I z czasem ich plemię i sąsiadujący z nimi nad Dniestrem Tywercy ulegli zupełnemu zruszczeniu.
Więc kiedy w 1373 roku po raz pierwszy Ulucz trafił na karty dokumentu, nikt nie kojarzył już jego mieszkańców z plemieniem Uliczów, tylko widziano w nich Rusinów, ale szanowano ich prawo, bo jeszcze za czasów króla Władysława Jagiełły, zachowała się instytucja służków, czyli ludzi wolnych mających brać udział w wojnach i strzegących zamku sanockiego i dworzyszcza królewskiego w Uluczu, ale także zapewne drogi królewskiej biegnącej przez Ulucz i brodu na Sanie w Dobrej.
KLASZTOR W ULUCZU
Ludzie mieszkali tu niemal od zawsze, a na pewno jeszcze kilka wieków wcześniej niż Mojżesz wyprowadził żydów z egipskiej niewoli, jacy to byli ludzie, nie wiadomo, bo niewiele pozostawili po sobie śladów. Po nich przyszli inni, aż wreszcie miejsce to zasiedlili Słowianie. Na rozległej dolinie nadsańskiej mieli swoje pola i domy, półziemianki zbudowane z okrąglaków. Żyli w rytmie pór roku, składali żertwę1 swoim bóstwom, rodzili się i umierali. Czasem na Sanie pojawiały się tratwy, a na nich jacyś ludzie płynący w dół rzeki. Kiedyś jedna z takich tratw zatrzymała się i do osady weszli jacyś obcy.
Mówili o nowym Bogu wszechmocnym i miłosiernym, o tym, że ci ich dotychczasowi bogowie zostali wymyśleni i wcale nie istnieją. Po kilku dniach nauczania zasad religii chrześcijańskiej ochrzcili wszystkich, w centralnym miejscu osady postawili krzyż, zakazali się modlić do dawnych bóstw i popłynęli dalej w dół rzeki. Potem raz na jakiś czas zjawiał się ksiądz, przypominał zasady wiary chrześcijańskiej, odprawiał nabożeństwo i jechał dalej.
Wkrótce wzdłuż rzeki, w lecie zaczęły jeździć wozy, szły zastępy wojów i tak powstał trakt, do naprawy którego zobowiązano także mieszkańców Ulucza. Każdego roku szło nim coraz więcej wozów i konnych jeźdźców. To od nich dowiadywali się, czyimi są poddanymi, czy to książąt polskich, czy ruskich, czy wreszcie króla polskiego. Niewielki to miało wpływ na ich życie, bo każdy z nich pobierał daninę w tej samej wysokości. Kiedy jednak dostali się pod ruskie władanie, nakazano im się modlić w staro-cerkiewno-słowiańskim języku.
Gdy król Kazimierz Wielki włączył te ziemie do Królestwa Polskiego, większość mieszkańców Ulucza mówiła w ruskim narzeczu. Minęło wiele lat, kiedy wreszcie na stałe przybył tu prawosławny duchowny. Za jego przyczyną we wsi pojawili się zakonnicy, którzy zamierzyli zbudować tu klasztor i cerkiew. Początkowo miał stanąć nieopodal drogi zwanej królewską, z tej przyczyny, że przejeżdżali nią królowie, jak choćby w 1419 roku król Władysław Jagiełło, jednakże zgromadzony materiał jakaś tajemna siła pewnej nocy wyniosła na wzgórze Dębnik. Z wielkim trudem zwieziono go na dawne miejsce, ale powtórnie znalazło się na Dębniku. 1 kiedy trzeci raz tak się stało, mnisi doszli do wniosku, że tam właśnie należy usytuować klasztor i cerkiew.
Zbudowali je z bali modrzewiowych i jodłowych i otoczyli kamiennym murem rozdzielonym fosą. W murze posadowiono dwie drewniane baszty. Był to zatem obiekt obronny, zachodziła bowiem obawa, że bliskie położenie przy królewskiej publicznej drodze, w razie najazdu nieprzyjaciół na Polskę, może zagrozić
bezpieczeństwu mnichów. Stara cerkiewka była zbyt mała, by pomieścić wszystkich wiernych, przeto w 1659 roku zbudowano nową, znacznie większy, ale podobnie jak i poprzednią bez użycia gwoździ, spajając belki drewnianymi kołkami.
Pod koniec XVII wieku tutejsi prawosławni stali się unitami i klasztor oparty na regule św. Bazylego nazwano bazyliańskim. W klasztorze przez pewien czas kształcono snycerzy, bowiem cerkiewne ikonostasy wymagały bardzo bogatej oprawy. Niedługo potem, bo w 1744 roku klasztor zlikwidowano, jako że czas go znacznie nadwyrężył i nie nadawał się już do zamieszkiwania, a wszystko to z wyposażenia, co mogło jeszcze służyć mnichom, przewieziono do klasztoru w Dobromilu.
Ruską ludność Ulucza w latach 1945-47 wysiedlono na Ukrainę. Czas zatarł ślady dawnej wsi. Pozostała przyklasztorna cerkiew na Dębniku, resztki kamiennych murów i królewska droga obsadzona dębami.
Jerzy F. Adamski, Andrzej Potocki
Źródło: Legendy i opowieści Ziemi Dydyńskiej, Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, 2010
1 komentarz
Ludność w większości wysiedlono na Warmię, Mazury i Powiśle, a nie na Ukrainę. Pozdrawiam.